Warto przypomnieć,że co najmniej kilkunastu inowrocławian walczyło z bronią w ręku w Powstaniu Warszawskim, inni pełnili tam służbę cywilną. Szczegóły w załączonym artykule z "Nasze Miasto Inowrocław" (2015)

Niemiecki obóz przejściowy na inowrocławskim Błoniu

 

Niemieckie obozy koncentracyjne (zagłady), oraz ich filie - obozy przejściowe, które tworzono podczas okupacji niemieckiej w latach 1939-1945 służyły przede wszystkim fizycznej likwidacji osób, które nie mieściły się w ramach faszystowskiej ideologii niemieckiej. Życia pozbawiano przede wszystkim żydów, lecz mordowano także więźniów politycznych, księży, krajową inteligencję i niewygodnych obywateli polskich wzbudzających protesty, zachęcających do walk i buntów w imię polskości i wyzwolenia.

Inowrocławski obóz przejściowy na Błoniu utworzono 15 stycznia 1940 roku. Był on filią obozu koncentracyjnego w Stutthof. Jego pierwszym komendantem został SS-Sturmbannfuhrer Fredrich Hegenscheidt. Inowrocławska placówka Gestapo miała do swej dyspozycji także obóz karno-izolacyjny w Szczeglinie koło Mogilna, oraz liczne obozy pracy rozlokowane na terenie powiatu inowrocławskiego. Oficjalna nazwa inowrocławskiego obozu przejściowego brzmiała od kwietnia 1940 roku: Staatspolizeistelle Hohensalza - Ubergangslager (Placówka Policji Państwowej - Obóz Przejściowy), by później przemianować ją na Polizeigefangnis der Sicherheitspolizei und Arbeitserziehungslager in Hohensalza (Więzienie Policji Bezpieczeństwa i Obóz Pracy Wychowawczej). Obóz powstał za koszarami byłego 4 Pułku Artylerii Lekkiej przy ulicy Immellmannstrasse 2 (obecnie ulica Okrężek) na działce o powierzchni trzynaście tysięcy metrów kwadratowych. Przed główną bramą obozową wybrukowano drogę o długości dochodzącej do dwustu metrów, a całość otoczono betonowym murem z drutem kolczastym. W dwóch przeciwległych narożnikach placu postawiono także dwie sześciometrowe wierze wartownicze z ruchomym oświetleniem.

 

Więźniów przetrzymywano w dwóch drewnianych barakach - osobnym dla mężczyzn i kobiet - których okna na stałę zabezpieczono drutem kolczastym. W baraku męskim zamontowano wspólną umywalnię z kranami z zimną wodą. W baraku żeńskim znajdował się karcer z sześcioma celami bez okien, o powierzchni około czterech metrów kwadratowych. Zdarzały się przypadki przetrzymywania w jednej celi po kilka a nawet kilkanaście osób. W osobnych barakach zlokalizowano warsztaty i izbę chorych (w których środki opatrunkowe i leki pojawiły się dopiero w 1944 roku). Wewnątrz obozu usytuowany był nieutwardzony, błotnisty plac apelowy, na którym każdego dnia odbywały się kilkugodzinne musztry, doprowadzające więźniów do skrajnego wycieńczenia. Nakazywano ćwiczyć fizycznie skacząc w półprzysiadzie, często z betonowymi płytami pod pachą oraz biegać w kółko obozu po kilka godzin bez przerwy (kto się zatrzymał - umierał). Na apelach odczytywano nazwiska osób, które kierowane były do pracy poza obozem. Pracowano na kolei (przy rozładunku węgla), w uzdrowisku, koszarach i ogrodnictwie. Więźniowie polityczni pracowali wewnątrz obozu parając się szewstwem, krawiectwem i kowalstwem. Kobiety pracowały w kuchni i szwalni. Na placu apelowym każdego dnia dochodziło do szykanowania i tortur. Jedną z uwielbianych przez niemców tortur było szczucie psem. W tym wypadku szkolony odpowiednio pies (wilczur) był uwalniany i napuszczany na więźnia. Z reguły pogryzienia były tak dotkliwe, że dany więzień umierał po kilku do kilkunastu godzin po tym wydarzeniu. Wymyślano coraz to bardziej zmyślne kary dla więźniów, z reguły wyłącznie ku uciesze gestapowców. Karano przykładowo tzw. "karą słońca", w której więźnia wystawiano na cały dzień do słońca, nie dając przy tym ani jedzenia ani wody. W jeszcze innych przypadkach kazano odrzucać oprawcy pięciokilogramową kulę tak długo, aż zemdlał.

 

Prócz baraków służących do przetrzymywania więźniów, baraku warsztatowego i izby chorych, w obozie znajdował się także barak dla gestapowców i SS-manów. Był on oddzielony od reszty drutem kolczastym. Najczęściej to właśnie tam odbywały się brutalne przesłuchania więźniów, w których odchodziło do licznych pobić, miażdżenia klatki piersiowej, kopania, duszenia, rozsadzania bębenków usznych, łamania kości czy wybijania zębów. W roli najstraszniejszych inowrocławskich katów szczególnie zapamiętano Hermana Baltruschata, Juhnigena, Feliksa Schluttera i Donata. W bestialskim traktowaniu więźniom gestapowcom nie ustępowali obozowi esesmani, między innymi jedyna kobieta - Anna Muller.

 

Jak wspomniałem wyżej, pierwszym komendantem inowrocławskiego obozy był Fredrich Hegenscheidt. Po nim funkcję tę objęli:

Waldemar Tenstadt (1940-1941)

Kampe (1941-1943)

Alfred Hugo Dietze (1943-1944)

Willi Schmelter (1944-1944)

Zellmer (1944-1945)

 

Tak jak w innych obozach, tak w inowrocławskim obozie przejściowym pożywienie nie było ani odżywcze, ani wartościowe. Na śniadanie otrzymywano kromkę chleba i zwykłą czarną kawę. Obiad składał się przeważnie z zupy ugotowanej z odpadków warzywnych czy ziemniaczanych obierzyn. Kolacja wyglądała tak samo jak śniadanie.

 

Inowrocławskiego obozu przejściowego dziś już się praktycznie nie pamięta, choć był takim samym miejscem kaźni i zagłady jak choćby Dachau czy Sttuthof, którego był filią. Dzisiejsi mieszkańcy Kujaw, także młodzież, nie są w stanie praktycznie nic powiedzieć na temat tego obozu. Niemieccy oprawcy nigdy nie ponieśli odpowiedzialności za swoje bestialskie i nieludzkie czyny.

 

Przez obóz przewinęło się w latach okupacji hitlerowskiej niemal dziesięć tysięcy osób. Ile zginęło? Trudno powiedzieć...

 

W obozie przebywał między innymi dr Józef Krzymiński, zasłużony inowrocławianin, działacz społeczny i polityczny, późniejszy prezydent Inowrocławia.

 

 

 

Juhnigen - gestapowiec z inowrocławskiego obozu. Kat i morderca.
Juhnigen - gestapowiec z inowrocławskiego obozu. Kat i morderca.
Herman Baltruschat - gestapowiec, oprawca. Odpowiedzialny za przesłuchania więźniów.
Herman Baltruschat - gestapowiec, oprawca. Odpowiedzialny za przesłuchania więźniów.
Herman Baltruschat - z lewej.
Herman Baltruschat - z lewej.
SS-man Kurt Schmidt ze swoim psem.
SS-man Kurt Schmidt ze swoim psem.
Plan obozu "Błonie"
Plan obozu "Błonie"
Pieczęć obozowa
Pieczęć obozowa

Napisał genealog Kamil Jankowski